piątek, 1 lutego 2013

Ćmy Barowe (vol.1): Tytułem alkoholowego wstępu


"Witajcie w klubie". Nawiązanie do filmu Kaybedenler Kulübü (Klub Przegranych), którego akcja toczy się min. w jednym z barów na Kadife Sokak


Barowe potwory w najlepszym barze przy barze

Jest takie miejsce po azjatyckiej stronie miasta, którego nie trzeba przedstawiać. Którego nie sposób pominąć. Którego nie wypada ignorować. Na rogu kina REXX nogi same skręcają w prawo. Nieproszone kroczą bezwiednie w oświetlony kuszącymi światełkami zaułek. Ćmy Barowe suną zahipnotyzowane w kierunku pulsujących świateł, wibrujących dźwięków, lgną zwartą masą do rozlewanego szczodrze piwa Efes. W piątkowy wieczór, w sobotnią noc. W dzień wolny od pracy i w dzień roboczy. Ćma Barowa jest tu zawsze i od zawsze. Ćma Barowa nie wybiera.

Sławetna lokalizacja, pozornie tylko niepozorna, znajduje się – jakżeby inaczej – w dzielnicy Kadıköy i zwie oficjalnie/administracyjnie: Kadife Sokak (ulica Aksamitowa). Jej nazwa nieoficjalna mówi sama za siebie: Ulica Barowa (Bar Sokak).

Bar i Aksamit, połączenie niemal poetyckie.


Jak łatwo się domyślić, nazwa nieoficjalna pochodzi od lokali, które na ulicy Aksamitowej się rozpleniły i plenią po dziś dzień. Barowa wyliczanka jest doprawdy imponująca: Teacher's, Bardan Adam, Zincir, Lal, Dunia, Trip, Hera, Buddha Bar, Karga, Arkaoda, İncir, Kahve Bahane, Ağapia, İsis, Masal Evi, Karin, Liman Kahvesi. Z pewnością niejeden przybytek alkoholizmu i barowej kultury nieopatrznie w tym miejscu pominęłam.



Karga. Bezdyskusyjnie najlepszy stambulski bar. Świetny wystrój, doskonała muzyka. Obsługa – ani nachalna, ani nieuprzejma. Słowem, idealna. Bywalcy intrygujący i nienagabujący. Do tego kominek ze skwierczącym drwem. Nawet najbardziej wybredna Ćma Barowa czuje się tu jak ryba w wodzie. Ułomności? Karga to niekoniecznie knajpa na letnie, upalne wieczory – ogródek jest mały i ciasny, upchany po brzegi palaczami. Paskudni nałogowcy, a fuj.

W Kardze usiąść należy przy barze. To świetny punkt obserwacyjny Ćmy, doskonały barowy panoptikon. Młody, profesjonalny, pracowity barman nie zagada i nie wysłucha naszych żali, dosiąść się jednak mogą (i zwykle to właśnie czynią) stambulskie osobowości i osobliwości.

Człowiek od Sera. Wchodzi do baru krokiem charyzmatycznym, nie mniej charyzmatycznym ruchem odgarnia długi, kręcony włos i poprawia klapy sztruksowej marynarki. Zamawia wielki talerz apetycznych serów, których nie raczy nawet tknąć. Leżą więc smętnie te drogie, smaczne mleczne produkty, wołają o konsumpcję, krzyczą o degustację, płaczą o uwagę. Człowiek od Sera siedzi jednak niewzruszony serowymi żalami i pretensjami. Pogrążony w lekturze, spowity aurą tajemniczości, łypie tylko od czasu do czasu na siedzących w pobliżu towarzyszy barowej niedoli. A kiedy w końcu odzywa się, wszystkim Ćmom przychodzi do głowy myśl jedna: lepiej, żeby już jadł te swoje sery.


Człowiek otwierający pistacje (jeśli nie potrafimy samodzielnie poradzić sobie z perfidną łupinką).
Człowiek bawiący się szklaną kulą ze sztucznym śniegiem (która nie należy do niego).
Człowiek z małpą (gdy brakuje nam w życiu rozrywek z upiornego cyrku rodem).
Człowiek od niczego i do niczego (który nie posiada żadnych cech szczególnych ani niecodziennych zwyczajów i stanowi jedno wielkie rozczarowanie wieczoru).